Obecna forma zespolu uksztaltowala sie w marcu 2006r. i to chyba wlasnie od tego momentu mozna mówic o powstaniu kapeli. Choc, jak to zwykle bywa, wszystko zaczelo sie wczesniej. Trzcianka to male miasto, tu sie kazdy zna. I tylko trzeba trafic na moment, kiedy spotkaja sie ludzie o wspólnej pasji i zaczna dzialac razem. Nas polaczyla milosc do muzyki, milosc do reggae. Pewnego wieczoru Norba, Mihu i Syron naladowani pozytywna energia postanowili zalozyc zespól reggae’owy. Pomysl tak im sie spodobal, ze od razu powstala nazwa (wtedy jeszcze Bez Drzazg) i pierwszy hicior (historyczny: „I bedzie nas trylionâ€). Nastepnego dnia odbyla sie pierwsza próba… w plenerze. To byl maj 2005r. Gitara, flet i pozytywny puls. Niewazne kto na czym gral, liczyla sie dobra zabawa. Kolejne próby odbywaly sie w wiekszym skladzie a to na plazy, a to u Pisaka w domu. Gralismy akustycznie. Zasada byla prosta: grali ci, którzy mieli na to ochote i na czym tylko potrafili. Na próbach pojawiali sie: Norba (vocal, djembe), Mihu (flet, djembe), Syron (gitara), Mejo (djembe), Pisak (gitara), Kacper (djembe), Abdul (skrzypce), Jahu (vocal), Bartas (gitara), Daniel (sax). I tak to sie krecilo. W marcu 2006 Jahu zrobil impreze, na której mielismy okazje zagrac po raz pierwszy pod pradem, pelen wypas. Wtedy to uksztaltowal sie maly zarys tego, jak gramy teraz. Impreza pierwsza klasa. Bobowi tak sie spodobalo, ze wkrecil nas na koncert do Torunia, w ramach tygodnia Kultury Tybetanskiej. Mielismy zagrac krótki set przed inna kapela. Wszystko ok., tyle ze mielismy 4 dni na przygotowanie. Zrobilismy dwie próby w Cactus Pub. Nie wszystkim pasowal termin (praca, szkola) wiec dolaczyl do nas Olo (gitara), Norbie przeslalismy nagrywana na dyktafon próbe przez net, aby mniej wiecej wiedzial do czego ma spiewac. Do tego wszystkiego okazalo sie, ze zagramy jednak jako jedyna kapela. Byl lekki stres, bo jak tu zagrac koncert, kiedy mamy raptem 6 kawalków a teksty w wiekszosci powstawaly na scenie. Ale chyba dalismy rade, ludzie wstali z krzesel i bawili sie naprawde niezle. No i zaproszono nas na kolejny koncert. Teraz trzeba bylo juz sie przygotowac. Do skladu dolaczyli Babol (Konga i wszystko inne co wydobywa dzwieki) i Roko (klapy, trabka). Dzieki Gumie mamy sale prób. Idealna, bo w lesie. Cisza i spokój. Wszystko zaczyna przybierac ksztalt, jakiego oczekiwalismy. W proces tworzenia angazuja sie wszyscy bez wyjatku. Kolejne koncerty, coraz lepsze zgranie i coraz lepszy odbiór ludzi.
Rok 2006 i 2007 to ciagle zmiany sali prób (m.in. w Babilonie, za co wielkie dzieki dla Chaoza i Tostera - zreszta coz za koleje losu reggae w Babilonie, ale system trzeba rozwalac od srodka) , praca nad nowym materialem i kilkanascie koncertów m.in. na GreenWater Festiwal w Jamajkowie obok Love Sen-C Music i Rainbow Hi-Fi, urodzinowy koncert chodzieskiego Radia A obok F.I.S.Z.a i Emade, kilka wspólnych projektów z naszymi przyjaciólmi z Djembe Planet, DJ Kimolem i lobuziakami ze Zmazy i chyba najwazniejszy, bo od poczatku do konca wymyslony i stworzony przez nas: REGGAE VIBES PARTY, którego pierwsza edycja zamknela 2007 rok a gosciem specjalnym byla Jafia Namuel.
Pierwsze dwa lata to tez docieranie sie zespolu a co za tym idzie zmiany w skladzie. Na szczescie zadna z nich nie spowodowana zadnym konfliktem a brakiem czasu lub innymi obowiazkami. Na stale zostaja z nami Gniewo na wokalu i Carlos na saksofonie.
Poczatek 2008 roku to w koncu stabilizacja i chyba kolejny krok do przodu. Po pierwsze klopoty miejscowe za nami i próbujemy sie na Ganja Street czyli u Miha. No i w koncu nagrywamy. Wlasnie skonczylismy nasze demo w Studiu Q Toma Horna w Zeleznicy: AGRORAP. Dlaczego Agrorap? A bo to taka muzyka zatrzciankowa, czaicie, heeeee?!
A wszystko to na przekór okolicznosciom, bo caly czas wydaje nam sie, ze cos nam staje na drodze. Ale walczymy, bo kochamy to co robimy. Jah bless ya