Generate your own contact table!
MyGen Profile Generator Kryzys Tozsamosci powstaje latem 2004 roku, jeszcze nie wiedzac, ze Kryzysem Tozsamosci zostanie. Bezimienny sklad tworza: Kofal (sprawca calego zamieszania i menago in spe), From (muzykofil dusza i cialem na etacie perkusisty) oraz Kemot (kreator nieziszczonego Kraslowianskiego Bobra i autor miliona innych koncepcji - zarowno z gitara jak i bez). Malownicze trio przez kilka miesiecy ochoczo maltretuje instrumenty, nie przejmujac sie tak blahym drobiazgiem jak... brak wokalisty. Smialym jednak szczescie sprzyja i pojawia sie Fazka - obiecujacy 'mlody' talent (ktory jak mozna sie zorientowac jest rowniez autorem tego teksciku ;)) Proby, sprawne i radosne (w wiekszosci) montowanie kawalkow, testowe koncerty... Okres mlekiem i miodem plynacy, az w koncu... gitarmen Kemot zapomina wylaczyc zelazka (tostera, krajalnicy do chleba... *niepotrzebne skreslic) w domu i znika z zespolu. Kryzys pograza sie w kryzysie tozsamosci. Na szczescie dobra pamiec i czujne oko lowcy glow Kofala wylawia z warszawskiej plazmy Felka, ktory z zapalem wioslujac gitara dobija do zespolu. W tej oto konstrukcji Kryzys T. ma zaszczyt uczestniczyc w kilku niezapomnianych iwentach w roznych zakamarkach, doswiadcza wielu nieporownywalnych z niczym innym emocji oraz zawiera godne pozazdroszczenia znajomosci :) Niestety, jak mowi starozytne przyslowie: wszystko co dobre, kiedys sie konczy... i zespol pozostaje ponownie bez gitarzysty. Felek oddala sie w sobie tylko znanym kierunku pozostawiajac osierocona trojke w stanie oslupienia i stuporu. Nie dane bylo jednak ziscic sie apokaliptycznej wizji przeniesienia Kryzysu Tozsamosci do wyblaklej strefy wspomnien. Znalezli sie ludzie, u ktorych 'pomocna dlon' nie jest czczym frazesem i dzieki owej dloni (ktorej winni jestesmy dozgonna wdziecznosc :)) piec gitarowy nawet nie zdaza ostygnac. Do skladu dolacza Szuwar. A dolacza z takim impetem, ze Kryzys T. nabiera koncertowego rozpedu i apetytu na powazniejsza rejestracje wytwarzanych dzwiekow dla wlasnej satysfakcji i potomnosci. Fatum i szara rzeczywistosc postanawia jednak po raz kolejny zagrac Kryzysowi na nosie, co skutkuje odejsciem Froma z zespolu. Nastepuje krotki okres muzycznej hibernacji. Manna moze i nie spada z nieba, pieczone golabki rowniez, ale na szczescie dla Kryzysu czasem zdarzaja sie spadajacy z niebios perkusisci, wiec zespol nie zastanawiajac sie zbyt dlugo nad tym fenomenem wraca do pelnego skladu. Za bebnami zasiada Uta. Efekty, miejmy nadzieje, w nieodleglym czasie...