Artybishops

Spotykamy sie z Artybishops w zrujnowanej fabryce. Samochod z piskiem opon hamuje na placu przed budynkiem, z lamborghini wysiadaja wokalistka Kasia Brzostek, producent Piotr Cichocki, znany równiez jako DJ Artybishop i specjalisci od rytmow Igor Cholda z Lukaszem Stachowiakiem, wreszcie basista Janek Sobolewski, ktory godzine temu wysiadl z samolotu z Papui Nowej Gwinei. Sa pomiedzy proba a koncertem, pozniej jada do studia nagran. - Doszedlem do zespolu jako trzeci – zaczyna opowiadac Lukasz wyciagajac z papierosnicy waski papieros. Po wnetrzu rozchodzi sie aromatyczny dym. DJ Artybishop potwierdza slowa Lukasza i ciagnie historie dalej: - Dzieki Artybishops zrozumialem sens zycia. Niestety nie swojego, kurwa. Generalnie chodzi o rytm. Bardziej rozmowny jest za Igor: - Jestem zaszczycony, ze moge wystepowac razem z Artybishops. Uwielbiam grac z tym zespolem. Teraz moge umrzec szczesliwy. Wczesniej topilem tylko koty. Teraz nadal topie koty i gram w Artybishops. W ten sposob lacze swoje pasje z praca. jak sie poznali? - To bardzo dluga historia, nie ma czasu na jej opowiadanie, lepiej skoncentrujmy sie na muzyce. Puszczaja nowe utwory – mozna powiedziec, ze to uczlowieczona elektronika plus funkowe zmasowanie rytmu a cieply glos Kasi dodaje do calosci melodyjna przyprawe, ktora u innych zespolow z tej czesci Europy wystepuje rzadko albo nigdy. Mozna tanczyc, mozna sluchac, mozna relaksowac sie, mozna poczuc wibracje. Zalezy z której strony przylozysz ucho. - Ok, musimy leciec, pozdrowcie Papieza! – machaja na do widzenia i spiewajac „Dive” a capella wbiegaja do samochodu. Lamborghini rusza z piskiem opon, zostawiajac za soba zapach palonej gumy…