Ow pan panicz w panice ceniac sobie prywatnosci w prywatnym mrocznym cichym i ciemnym kaciku klei to co zbladzonym duszyczkom do uszkow wpada wlasnie. Jako iz wsze wazne wydarzenia z miesciny niniejszej osoby wywietrzaly i w odmetach przeszlosci co rozrzedza historie prysly tako iz nie ma co o owej miescinie nadmieniac mimo iz lokalny patriotyzm nakazuje.
Z historycznego spojrzenia (coby umiescic w czasoprzestrzeni trwale) uczestniczyl ow pan walnie w zalozeniu grupy NO, która rozpadla sie zanim sie zaczela i byla smieszna. Nastepnie wkroczyl w sklad juz nieco powazniejszej grupy TnT która nomen omen tez byla smieszna i wszystko bylo smieszne. W kazdym razie kru (jak to sie mawia w betonowych lasach gdzie miast do ciast do nosa pakuje sie pudry a na podworkowe lawki sa miejscem akcji wszelkich tragedii i uniesien) sie rozpadl i nastaly czasy ciemnosci naznaczone zaledwie paroma wcisnieciami wokalu w sciezki dzwiekowe i zmazami na murach.
Kolejny projekt tym razem nazywa sie abstrakt i jest sobie egzystujacy po wykrzyknieniu hiphiphurra podczas gdy wichry zmian zmiennych poplataly sciezki z kilku w kilkaset kaset setki kilometrow zatem powiedzmy iz za bity zabity pan dyabolic wolnym snajperem na dzwonnicy z okiem przy loopie jest z zapchanym uchem chórem wielu stuleci leciwych i tych mniej lecacych z glosnika lewitujac ponad 30 centymetrow ponad bujajacym sie fotelem glowicy cylindrem cylindrycznym przykrytej werzniety w architektury tektury jurysdykcji gdzies a gdzies.
Muzyka owego pana to eksperyment ciagly jeden którego natury chemicznie okreslic sie nie da lub da dadaistycznych tworów zbiory oraz porywajacych kakofonii zlepionych chyba przypadkiem.
Zycze kolorowych snów.